zabytki.org

ZAMEK I SANKTUARIUM W KODNIU. SAPIEHOWIE I ICH DZIEDZICTWO

O Kodniu i jego skarbach pisze Ewa Niewczas

Kodeń to niewielka miejscowość położona nad Bugiem, znana przede wszystkim z obrazu Matki Bożej Kodeńskiej, znajdującym się w bazylice św. Anny. Historia tego cudownego wizerunku ściśle wiąże się z rodem Sapiehów, którzy wybudowali tu swój zamek. Wraz z początkiem miasta w 1511 roku, Iwan Sapieha otrzymał zgodę na budowę twierdzy – ostatecznie ukończonej w 1520 roku.

Zamek został wniesiony nad rzeką i jeziorem – to położenie miało służyć obronności mieszkańców przed najazdami wrogów. Zamek był wielokrotnie przebudowywany i rozbudowany, co świadczyło o majętności rodu Sapiehów. Jednak z czasem, gdy rodzina postanowiła przenieść się do Krasiczyna, zamek opustoszał i zaczął niszczeć. Szczegółowe informacje dotyczące kolejnych właścicieli czy losów warowni nie są znane. Wiadomo, że na początku lat 20. XX wieku obiekt trafił pod opiekę kodeńskiej parafii. Dokonano najpilniejszych prac remontowych i zabezpieczających. Dziś w miejscu dawnego zamku znajduje się ołtarz polowy, kalwaria służąca pielgrzymom oraz ogród. Ze starych zabudowań pozostały resztki muru obronnego oraz umocnień, a także kościół pw. Świętego Ducha.

.

Odwiedzając Kodeń i ruiny zamku Sapiehów, koniecznie trzeba zajrzeć do wspomnianej świątyni św. Anny, gdzie znajduje się obraz Królowej Podlasia. Są z nim związane dwie legendy. Jedna z nich dotyczy powstania cudownego wizerunku. Zgodnie z nią, św. Łukasz Ewangelista namalował portret Maryi na desce cedrowej, a także wykonał rzeźbę przedstawiającą Matkę Bożą. Figurka miała trafić na Wschód, do Konstantynopola, gdzie została zauważona przez mnicha benedyktyńskiego. Gdy został on później wybrany na Stolicę Piotrową i obrał imię Grzegorz (wyróżniony później przydomkiem Wielki), jako wielki czciciel Maryi sprowadził rzeźbę do Watykanu, dzięki czemu zyskała ona miano Matki Bożej Gregoriańskiej.

Kiedy pewnego dnia do papieża przybył bp. Leander z Hiszpanii i zobaczył piękną figurkę Matki Bożej, poprosił papieża o podarowanie mu jej, aby mógł ją umieścić w opactwie benedyktyńskim. Papież, mimo wielkiego przywiązania do tego wizerunku Matki Bożej, zgodził się. W tym czasie w Rzymie przebywał Augustyn z Cantenbury, który podjął się wykonania obrazu na podstawie rzeźby. Tak więc zarówno papież Grzegorz, jak i bp. Leander mogli cieszyć się bliskością i opieką Matki Bożej.

Natomiast druga legenda wiąże się z pojawieniem się obrazu w Kodniu. Mianowicie, Mikołaj Sapieha, wojewoda brzesko-litewski i miński, ciężko zachorował i nie widział dla siebie ratunku. Jednak za namową żony i swojego duszpasterza, udał się na pielgrzymkę do Wiecznego Miasta, prosić o łaskę zdrowia. Tam uczestniczył we Mszy św. sprawowanej w kaplicy papieskiej przed obrazem Matki Bożej Gregoriańskiej, która przywróciła mu siły – Sapieha został uzdrowiony. Postanowił prosić papieża Urbana VIII o możliwość zabrania cudownego wizerunku do Kodnia, jednak nie uzyskał pozwolenia. Chęć posiadania obrazu była tak wielka, że Sapieha przekupił zakrystiana i z jego pomocą wykradł wizerunek i rozpoczął ucieczkę z Rzymu. Po długiej i męczącej podróży dotarł z obrazem do Kodnia. W międzyczasie papież obłożył porywczego pielgrzyma ekskomuniką, co było dla niego, człowieka pobożnego, śmiercią za życia.

Jednak Sapieha swoim postępowaniem zmył z siebie winy – odbył drugą, pokutną pielgrzymkę do Rzymu, a także sprzeciwił się zawarciu małżeństwa polskiego króla z luteranką, opowiadając się tym samym za jedyną słuszną religią, jaką jest katolicyzm.

Ta legenda stała się kanwą powieści Błogosławiona wina Zofii Kossak-Szczuckiej. Do dziś nie wiadomo, czy opisane wydarzenia są autentyczne, ponieważ pojawiają się tylko w nieoficjalnych i to nielicznych źródłach.